Historia ta miała miejsce dawno temu, w czasach, gdy dzieci Smoka, władcy wszystkiego co żywe na tym świecie, zasiadały na smoczym tronie. W owym czasie wielkimi krokami zbliżał się czas przeprowadzenia egzaminów urzędniczych, po których przejściu najzdolniejsi kandydaci uzyskiwali tytuł cesarskiego urzędnika. Do pierwszego stopnia egzaminu Xiucai przygotowywali się mężczyźni ze wszystkich prowincji, bowiem każdy z nich zaskarbić sobie pragnął łaskę cesarza i zasłużyć na uznanie ze strony rodziny i sąsiadów.
Dotyczyło to także mieszkańców wioski Tiān léi, słynącej co prawda z wielkich wojowników, którzy wychodzili zwycięsko z niejednej bitwy, jaką przyszło im toczyć na chwałę cesarza, ale nie słynących ze swego intelektu. Starszyzna wioski wybrała w drodze głosowania trzech młodych mężczyzn, którzy zmierzyć się mieli z egzaminem. Rui, Hao i Quǎn z jednej strony czuli się zaszczyceni, że to właśnie na nich zagłosowała starszyzna, z drugiej zaś pełni byli obaw. Choć nieobce były im zarówno księgi konfucjańskie jak i sztuka kaligrafii, to żaden z nich nie posiadł sztuki retoryki, ani układania wierszy. Rui był świetnym łucznikiem i nigdy nie chybiał raz obranego celu. Quǎn zaś był niezwykle zdolnym myśliwym, czym zaskarbił sobie przychylność większości mieszkańców wioski. Hao z kolei słynął ze swego męstwa i sprawności w posługiwaniu się włócznią.
Egzamin miał odbyć się za 3 dni. Rui i Quǎn, którym sytuacja wydała się beznadziejna postanowili poświęcić czas na ponowne przestudiowanie ksiąg. Hao wrócił zaś do rodzinnego domu, gdzie przez wiele godzin usiłował układać wiersze i je deklamować. Jednakże bez skutku. Sztuka poezji wydawała mu się zamkniętą bramą do której ilekroć się dobijał to odpowiadała mu jedynie cisza. Z nadejściem wieczora Hao udał się nad rzekę, by tam kontynuować swą kontemplację.
Gdy dotarł na brzeg spostrzegł tam swą bliźniaczą siostrę, Mandarę. Mandara, choć nikt poza nim o tym nie wiedział była mistrzynią słowa, zarówno tego pisanego jak i mówionego. Z racji młodego wieku Mandara i Hao wyglądali do siebie bardzo podobnie, tylko ich bliscy prawie zawsze potrafili ich od siebie odróżnić. Hao przywitawszy się najpierw z siostrą zapytał ją, czy skłonna jest mu zdradzić tajniki poezji i retoryki. Mandara wyraźnie posmutniała i odrzekła, że to niestety niemożliwe, bo poezja sama musi objawić się jej autorowi, zaś zdobycie umiejętności retoryki wiąże się z latami praktyki. Usłyszawszy te słowa również i Hao wielce się zasmucił. Długo siedzieli tak pogrążeni każde we własnych myślach.
Świadkiem całego zajścia był sam Smok, który obserwował dzieci z wyżyn swego podniebnego pałacu. Ponieważ zarówno jedno jak i drugie dziecko było mu miłe postanowił pobłogosławić je pomysłem. I rzekł Hao do swej siostry, by ta zgodziła się na egzaminie w sekrecie zająć jego miejsce. Mandara zawahała się. Zawsze pragnęła by ktoś docenił jej sztukę, ale teraz obawiała się, że jeśli oszustwo wyjdzie na jaw to z pewnością zostanie stracona. Smok jednak, widząc jej strach pobłogosławił ją odwagą i Mandara przystała na propozycję brata.
W dzień egzaminu przyodziawszy szatę brata udała się wraz z niczego nie podejrzewającymi Ruim i Quǎnem na egzamin. Prefekt przez cały dzień zadawał całej trójce pytania o księgi, badał ich umiejętności w posługiwaniu się pismem oraz ich zdolność do pisania wierszy i przemawiania. Z całej trójki tylko Mandara została dopuszczona do udziału w egzaminie przed cesarzem. Hao, który z początku cieszył się z sukcesu siostry wkrótce zaczął się obawiać o jej życie, jeśli ukrywana przez nich tajemnica wyjdzie na jaw. Próbował odwieść ją od przystępowania do egzaminu w stolicy, mówiąc, że sam zrezygnuje i narazi się na hańbę. Mandara przebłagała go, by tego nie czynił, bo wie, że Smok im sprzyja i że nic złego się nie stanie.
Kiedy nadszedł dzień drugiego egzaminu ogłoszono, że cesarz niestety nie mógł nań przybyć osobiście i powierzył nadzór nad nim cesarzowej. Cesarzowa słynęła z tego, że widziała więcej niż inni, a ludzie byli dla niej niczym otwarta księga. Potrafiła wyczuć kłamstwo, rozpoznać każdy podstęp i intrygę, dlatego też była nieoficjalnie pierwszym doradcą cesarza. Wystarczyła jej chwila rozmowy z Mandarą, by wpadła w gniew, że kobieta została dopuszczona do egzaminu. Mandara błagała ją o zrozumienie i łaskę, cesarzowa jednak pozostała niewzruszona i wydała w imieniu cesarza wyrok na Mandarę.
Smok obserwując całe zdarzenie i mając świadomość, że nie może Mandarze pomóc i ocalić jej przed gniewem cesarzowej postanowił zamienić ją w drzewo. Stało się to w jednej chwili. Cesarzowa oniemiała. Cesarz dowiedziawszy się o całym zdarzeniu wpadł w gniew, ponieważ zdawał sobie sprawę, że swoimi czynami jego cesarzowa rozzłościła wielkiego Smoka i że może on chcieć wywrzeć zemstę na nim i jego potomkach. Nakazał on wygnać cesarzową, zaś o drzewo troszczyć się z należytą czcią, jest ono bowiem dziełem samego Smoka.
Po pewnym czasie o zdarzeniu dowiedział się Hao i na wiele dni pogrążył się on wraz ze swą rodziną w rozpaczy, obwiniając się o wszystko co zaszło. Postanowił on wyruszyć do stolicy i opowiedzieć cesarzowi całą historię oraz zobaczyć czym stała się jego ukochana siostra. Cesarz wysłuchał go i wzruszyła go jego opowieść, nakazał strażnikom odejść od drzewa, zaś Hao pozwolił pożegnać siostrę. Gdy Hao dotknął drzewa, zaś jego łzy spłynęły do gleby i korzeni drzewo momentalnie pokryły pomarańczowe owoce. Jeden z nich odczepił się od gałęzi i upadł prosto u stóp Hao. Ten wziąwszy go w swe ręce i zdjąwszy słodko pachnącą skórkę odkrył, że owoc także w środku jest słodki.
Cesarz rzekł do niego, że Smok dał jego siostrze drugie życie, a jego mądrość pozwoli wszystkim jego poddanym od tej chwili doceniać dziedzictwo Mandary w słodyczy owoców, które zrodziła. Wydał on także dekret, że od tej chwili urzędnicy cesarscy zwać będą się Mandarynami, na cześć mądrości i poświęcenia Mandary.